A jednak... Nie mam pojęcia, jak to
się stało, ale jedziemy do Garmisch-Partenkirchen. Na narty. Mój
mąż od dawna planował to ekstremalne wydarzenie i myślę, że
jest to wyraz jego daleko posuniętej turystycznej ekstrawagancji. Bo
to tak, jakbyś na wakacje jechał do Hradec Kralove a na Boże
Narodzenie do Osnabrück. Koledzy
i rodzina zadadzą ci tylko jedno pytanie – dlaczego??? Ja
rozumiem, że każdej nacji Niemcy kojarzą się jedynie z Wurstem,
Hitlerem i Modern Talking, niepokojące natomiast jest, gdy sami nasi
niemieccy znajomi na wieść, iż urlop zimowy spędzimy w Bawarii, reagują olbrzymim osłupieniem – Dlaczego??? Narty w
Niemczech? Przecież tu nie ma stoków!! Dlaczego??
Niemcy mają takiego
pecha, iż mimo niesamowitego potencjału turystycznego nikt
tego kraju nie bierze na poważnie. Dostęp do dwóch mórz, o
pięknych, czystych, białych plażach, wietrzne wyspy niczym
miniatury Szkocji, czy Irlandii, Ren z tymi pięknymi zamkami, jak nad Loarą i w
końcu Alpy... Czy ktoś z Was myślał kiedyś o Niemczech, jako o
kierunku turystycznym? Hej, jadę na wakacje na Helgoland, Sylt albo
do Duisburga! - Ha! Właśnie!
Już w lutym
przekonam się, czy Garmisch-Partenkirchen to aby nie makieta, czy
maja tam śnieg i czy nie skończy się na Sauerkraut i piciu piwa i kebabie :)
I jeśli wrócę zachwycona, to na listę moich wakacyjnych
destynacji wciągnę Rostock i Zagłębie Rury!! Ahoj przygodo!
A dla wytrwałych – takie sytuacje w Garmisch, tu Jürgen: