Komentarze

Będzie mi miło, jeśli zostawisz swój komentarz również tutaj, nie tylko na FB :-) Dziękuję!

niedziela, 25 marca 2012

Jak żyć bez pęcherza pławnego.

Jakbym tak wstała o 4:30, to o 4:45 mogłabym wyjść, dwie godziny chodzenia i akurat byłabym przed 7 w domu, to ze wszystkim zdążę. Ale czy o 4:45 jest już jasno? Nie wiem, bo codziennie wstaję o 5:30 i wtedy już jest jasno.  Mówią, że przed 5 nie jest jasno.  No to jakbym wstała o 5:15, trudno pochodzę tylko godzinę, albo lepiej nie – przebiegnę 10 razy wokół balickich Błoń….

Nasza wysterylizowana kotka Mafi zlała się na kołdrę, jakiś facet zaczepił mnie w koedukacyjnej saunie, że chętnie umyje mi plecy a koledzy z siłowni przebierają się przy otwartych  drzwiach – idzie wiosna! Hormony walą w mózg i muskuły. Jakaś energia każe wstawać świtem i robić brzuszki, pędzić z kijami przez las, pędzić na siłownię… Czy to może naturalny kolejny etap zdawania sobie sprawy z tego, że grawitacja działa coraz silniej a za 2 lata przeżyję własnego ojca, jak Bóg da.
Dziadek mój ma 85 lat, od 50 lat codziennie rano uprawia gimnastykę, potem bierze zimny prysznic, komunikacji miejskiej zaczął używać dopiero 5 lat temu (bo ma za darmo), do tej pory po całym Krakowie biegał na nogach. 2 lata temu dziadek dostał laptop z internetem, w mig pojął  obsługę skypa, ma słuchawki, kamerę, pocztę mailową i zażądał nawet założenia konta na Naszej Klasie. Jak mu wytłumaczyć, że większość kolegów  z jego klasy już nie żyje?   Co piątek biega na spotkania Związku Nauczycieli  a w maju wybiera się z innymi emerytami na wycieczkę do Wiednia, Bratysławy i Budapesztu. Ma 85 lat a jak  na niego patrzę, to wydaje mi się, że jego życie zaczęło się dopiero teraz. Dziadek potwornie dba o siebie, z każdą chrypką i wysypką biegnie do lekarza, dba o wagę, dba o kondycję, zastanawiałyśmy się kiedyś z mamą, na co dziadek odejdzie z tego świata i doszłyśmy do wniosku, ze nie dowiemy się tego nigdy. Bo dziadek nas przeżyje…
Kupiłam kije, sobie i przyjaciółce E. Kokosiłyśmy się przed pierwszym wyjściem, że za duży śnieg, ze za zimno, że błoto…. Zebrałyśmy się jednak do kupy, przyjmując do wiadomości, że to co zwisa, samo się nie podniesie. Co weekend świtem, no dobra tak o 7:45 ruszamy do lasu, maszerujemy, gadamy, wierzymy, że tak intensywny wysiłek paszczą przyspiesza przemianę materii, a przede wszystkim wyrywamy się na te 2 godziny z domów, idziemy, biegniemy za każdym razem szybciej i dalej!
W dni powszednie budzę się o 5:30, robię wszystkim śniadanie, o 6:20 zaczynam ćwiczenia – rozciąganie, brzuszki, 7:10 wyjazd do pracy. W pracy odpoczywam. Poniedziałki i piątki – siłownia, w czwartki basen i sauna, weekend kije. W poniedziałek i w środę skrzypce i balet z Mają, we wtorki i  czwartki piłka z Antkiem. Znajoma namawia mnie na zumbę, dobrze zumba, mam czas o 4 rano, do 5, w pół godziny wrócę do domu i zrobię wszystkim śniadanie.

Nie umiem stanąć, nie umiem usiąść, nie umiem leżeć na plaży, nie umiem brać relaksującej kąpieli. Odpoczywam męcząc się, chodząc, biegając. Musi być ruch, musi coś się dziać, musi być zmiana. Nie lubię bezczynności, gardzę nią, Mój trener mówi, że mam ADHD a ja po prostu boję się zatrzymać, bo jak się zatrzymam, to już nie ruszę. Jestem rekinem, nie mam pęcherza pławnego, muszę ciągle pływać, bo inaczej opadnę na dno.., przedwcześnie.



czwartek, 8 marca 2012

Rajty z klinem i tulipan! czyli, jak to było a już nie jest ;)

- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!!
- Dzięki! Dostanę kwiatka?
- Jakiś się znajdzie!

To małżonek złożył mi rano życzenia. Dużo bardziej zaskoczył mnie premier, który oblany bukietem czerwonych tulipanów o 7 rano wygłosił do kobiet orędzie, o tym jakie jesteśmy ważne i jak nam teraz będzie dobrze, byle on był nadal premierem. Ładną miał opaleniznę, górską. Cudnie mu w tych czerwonych tulipanach było. Mógłby to włączyć jako stały element swojego show.

Piękny dzień mamy, takie piękne święto. Do tej pory życzenia złożyli mi: małżonek, premier, dziadek i dwie koleżanki. Mamy w szafie w biurze ukrytą flaszeczkę nalewki, jeszcze nie napoczętą, więc pewnie wypijemy nieustające zdrowie koło 10. Nie doczekamy się ani tulipana, ani pończoch, ani paczki kawy, mężczyźni będą udawać, że nie składają nam życzeń, ponieważ to święto nam uwłacza. A ja bym się wcale nie obraziła J
Z rozrzewnieniem pamiętam jednego klienta urzędowego, który przychodząc do naszej kancelarii i przynosił mi beżowe rajstopy, czekoladki, kwiaty, pisał wiersze i listy. No cóż, wspomnienia pozostały…

Małżonek oburzył się, słusznie moim zdaniem, słysząc, gdy babcia Paszczaków rozdzielała kiedyś role podczas sprzątania ogrodu: Ty Maju powycieraj naczynka  w domku, bo jesteś dziewczynką, a ty Antosiu będziesz z tatą skręcał trampolinę, bo jesteś chłopcem. Małżonek był wstrząśnięty takim szufladkowaniem i miał rację!!! Nie wolno tak szufladkować i ograniczać. Dziewczynka oprócz mycia naczyń powinna jeszcze umieć posługiwać się młotkiem,  kosić trawę w ogródku, naprawiać kran i kłaść flizy, prowadzić remonty i pić wódkę z robotnikami.  Wtedy będzie przygotowana do życia. Do życia z mężczyzną.  Wiem o czym piszę. Mam męża. Na dodatek adwokata.

Tak naprawdę kobieta powinna być tworem kompaktowym w 100% kobiecości powinna zawierać tez moduł „150% mężczyzny”, z opcja przełączania, jak w autach z napędem 4x4. Ważne natomiast, by modułu „męśkość” używać nie nachalnie - niestety popełniamy ten błąd, iż zdradzamy się przed  mężczyznami, że jesteśmy silne, że wszystko potrafimy  i ze wszystkim damy sobie radę. SAME!  I potem facet robiąc nam jakieś sukinsyństwo rzuci podkulając ogon i uciekając: Dasz radę! Kto jak nie ty!!? Ty jesteś przecież taka silna!!

I cwane są kobiety, które targają mężczyzn na salę porodową, każą rodzić wspólnie przez 13 godzin ,zaglądać sobie między nogi i odczuwać bóle parte. Ja proponuję jeszcze przeciąć tym facetom krocze, tak na koniec. Jak nie potrafi naprawić kranu i auta, to niech przynajmniej cierpi jak kobieta. Teraz Was rozumiem Siostry, to taka zemsta!  Jesteście genialne!
Ja oczywiście i to zawaliłam, nie dość, że miałam cesarki, to jeszcze do drugiej wiozłam się sama i wówczas jeszcze niemęża zobaczyłam dopiero po 3 dniach. A mogłam niczym nimfa eteryczna kazać sobie zwilżać usta po zabiegu i masować stopy. Głupia ja…

Dla mnie już za późno, może dla większości z Was dziewczęta też. Cwanym trzeba było być 20 lat temu, teraz pozostało spijać to kwaśne i mętne piwo równo – tfu – uprawnienia…


ps. dostałam tez życzenia od mojego trenera S. oraz od niezawodnego Marcina Ł. :) dzięki chłopaki!!!!!