Komentarze

Będzie mi miło, jeśli zostawisz swój komentarz również tutaj, nie tylko na FB :-) Dziękuję!

środa, 11 kwietnia 2012

Prawda objawiona, czyli jak zwykle o dupie...

Wczoraj dowiedziałam się na siłowni od mojego trenera, że dla mężczyzny najbardziej liczy się kobiecy tyłek. Nie ważne są cycki, nogi, twarz ani nic innego – najważniejszy w kobiecie dla mężczyzny jest tyłek!! I żeby był wystający, ale nie szeroki. I wszystko to powiedziane tonem mędrca zdradzającego tajemnicę istnienia.
Jakie to piękne i proste, żadne tam chrzanienie o intelekcie i poczuciu humoru, o oczach głębokich i przepastnych, o uśmiechu rozjaśniającym im życia.
Tyłek. Dupa. Dwa pośladki – pośladek A i bliźniaczy (najlepiej) pośladek B. 

Lubię moja siłownię, uczę się tam życia, czasem spływa na mnie prawda brutalna, acz objawiona :)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Matka siedzi z tyłu, czyli matka jest tylko jedna

Gdy urodził się Młodszy Paszczak, który wisiał na mnie non stop, a starszy Paszczak nie miała jeszcze 2 lat i ciągle wspinała się na moje kolana, to gdy udawało mi się na moment, na nanosekundę usiąść na kanapie bez balastu, na horyzoncie pojawiała się spragniona swojej porcji przytulania Lewka. Widząc nadchodzącego z miaukiem kota kurczyłam się w panice i przyjmowałam pozę obronną.
Potrzebowałam 5 minut, żeby nikt mnie nie dotykał, nikt nie absorbował mojego umysłu, nikt nie wymagał ode mnie akcji, reakcji, kontrakcji… Chciałam na jeden moment każdego dnia, no dobrze, chociaż co drugi dzień, być niewidzialna i głucha.
Minęło 5 lat i jeśli tylko pojawię się polu widzenia syna, bądź jeśli nagle zniknę z jego zasięgu słyszę: Mamo! Maaamo, mamoooo!!
I tak do skutku, dopóki nie dam znaku, że jestem, że słyszę, że nie porzuciłam. I tak 72 razy na dobę… czy trzeba, czy nie trzeba. Najczęściej wtedy, gdy parkuję tyłem w mieście, albo gdy robię siku.
Przyjaciółka J., która ma starszą wersję moich dzieci, twierdzi, że to nie mija, że jej 18-letni synek, wydaje z siebie przeciągłe: Mamoooo!! gdy tylko ona ginie mu z pola widzenia na 15 minut.
Zaczęłam nawet podejrzewać, że to „maaamo” u mojego syna (potrafi to intonować na kilkanaście sposobów!) to jakiś rodzaj tiku nerwowego, jakiegoś niekontrolowanego okrzyku.
Któregoś ranka nie wytrzymałam: - Macie też ojca! Naprawdę! To ten facet snujący się po domu (tu wskazałam na małżonka z kubkiem kawy w dłoni, tak aby miały pewność), to jest wasz ojciec!! Macie prawo wymagać od niego uwagi i pomocy i możecie do niego mówić!!

-Mamo, Maaaamo, Mamooooooooooo!!
- Co????????????????? (bo akurat skręcałam z naszym panem Markiem* meble do pokoju Mai)
- Nie mam skarpetek.
- Masz całą szufladę!! Otwórz ją!!
- Ale to są skarpetki dzienne, a ja zgubiłem wieczorne!! Mamooooooooo!!!!!


*pan Marek- mężczyzna w średnim wieku, zatrudniony do prac ogrodowych i domowych zazwyczaj będących na liście obowiązków pana domu. Występuje też w wyrażeniach: „Zadzwońmy do Marka!”, „Pan Marek to załatwi/naprawi!”, „Jak dobrze, ze jest pan Marek!!”


Ps. Z powodu zamknięcia szkoły na okoliczność Świąt i Dni Wokół Świątecznych, małżonek pilnował dzieci w domu, nawet nie tylko swoich własnych.
Dzisiaj rano po przebudzeniu Paszczak A. ledwo otworzywszy oczy zakrzyknął: Tato, Taaaato, Taatooooo!!!


Victoria :)