Część pierwsza – przygotowania, czyli gdzie kupić maski
przeciwgazowe….
Jakoś tak się ostatnio składa, że nasze wyprawy zagraniczne
stają nagle pod znakiem zapytania z powodów od nas niezależnych. Przed wyjazdem
do Chin Misio północnokoreańskie Słoneczko Kim Dzong Un postanowił pobawić się
w generała i zagrozić pierdyknięciem kilku bombek na lewo i prawo. Jedna lufa
nacelowana na Chiny...
Na dwa miesiące przed naszym wyjazdem do Izraela
zaostrzył się konflikt w Syrii, a tam konflikt – prawdziwa wojna domowa. We
wrześniu najpopularniejszym towarem w Tel Avivie były maski przeciwgazowe,
wprawiało mnie to w lekki niepokój.. Nauczycielka skrzypiec naszej córki,
absolutna i prawdziwa dama, poradziła nam z troską w głosie: „może kupcie państwo
sobie tu w Polsce takie maski, no żeby mieć swoje w razie czego...”
Izrael od lat znajduje się w stanie wojny z Syrią, więc
tak naprawdę potrzeba było tylko tej iskry zapalnej, aby konflikt się odnowił.
No i jeszcze Obama postanowił włączyć się do tego show, w pewnym momencie już
niemalże na kolanach prosił, aby Kongres pozwolił mu chociaż troszeczkę
przypuścić atak na Syrię, no naprawdę chociaż symbolicznie.
Z Jerozolimy, gdzie mieliśmy mieszkać, do granicy z
Syrią 100 km, do Damaszku 200. Ale jak to się mówi- ahoj przygodo!
Ale od początku.
Czemu Izrael, w momencie, gdy ciągle trwają walki na
terenie Autonomii, gdzie ciągle dochodzi do samobójczych zamachów palestyńskich
wojowników, gdy libański Hezbollach lubi od czasu do czasy pierdyknąć katiuszkę
w kierunku Izraela, ot taki, żeby Żydzi wiedzieli, że czuwają?
Chyba nie ma jakiejś zaskakującej odpowiedzi – zawsze
chcieliśmy tam jechać, a że akurat przytrafiła się okazja w LOT – trzeba
korzystać :) Na Izrael zdecydowaliśmy się w fazie przygotowań naszej chińskiej
wyprawy, więc szukaniem lokum zajęłam się dopiero w sierpniu, końcem sierpnia.
Jak zwykle podczas naszych rodzinnych podróży, zdecydowaliśmy się na wynajęcie
mieszkania, wprost od właściciela. Jest to świetne rozwiązanie z kilku powodów
– jest dużo miejsca, więcej niż w pokoju hotelowym, jest taniej, mieszkasz
wśród lokalesów, po prostu na te kilka dni jesteś Portugalczykiem, Rumunem, Izraelczykiem,
Turkiem a nie gościem hotelowym. Jedynie w krajach, w których poziom rozumienia
higieny jest odmienny od mojego decydujemy się na hotel, tak było w przypadku
Chin. No i w krajach, gdzie nikt nie mówi w języku, w którym moglibyśmy się
skomunikować – patrz Chiny again :)
Rezerwując mieszkanie w danym kraju zazwyczaj korzystam
z portalu homelidays.co.uk. Jest tu cała masa ciekawych ofert, za świetne
pieniądze, z ocenami wynajmujących. Jak długo jeździmy, tak nigdy nie
zaliczyliśmy na homelidays wtopy. Zarezerwowałam, więc przeurocze mieszkanko w
Jerozolimie, 20 minut piechotą i z dziećmi do bram Starego Miasta (Zyon Gate).
Nie mogliśmy trafić lepiej – mieszkanie w Kolonii Niemieckiej (założonej w XIX
wieku przez niemieckich Żydów), w pobliżu najlepsze restauracje, najlepsze
knajpy, cicho, zielono i strasznie hip! Gdybyście chcieli kiedyś tam pomieszkać
– bierzcie buty do biegania!! Ja zdecydowałam się w Polsce na przerwę w
treningach, bałam się, że jak będę popiernicząć przez Jerozolimę w krótkich
gaciach, to mnie odstrzelą- jak nie Żydzi to Palestyńczycy. Oczywiście plułam
sobie w brodę przez kolejny tydzień – Jerozolima, a jak się później
przekonaliśmy również i Tel Aviv to rozbieganie miasta, 200 metrów od naszego
mieszkania przebiegała główna arteria biegowa miasta, a w Tel Aviv promenada
niemal cały dzień pełna była biegaczy – nawet bez koszulek (!!!) co, biorąc pod
uwagę, urodę Żydów sefardyjskich, było atrakcyjne dla oka.
Jechałam do Izraela potwornie podekscytowana, ale i nie
wolna od obaw i pewnych zaszczepionych uprzedzeń. Wróciłam z Izraela rozkochana
w tym kraju, kraju płynącym winem, hummusem i pachnącym kolendrą. Ten krótki
cykl wpisów o Izraelu będzie traktował o zderzeniu oczekiwań i stereotypów z
rzeczywistością, a raczej z tym fragmentem rzeczywistości, którego udało nam
się podczas naszego zbyt krótkiego tam pobytu zasmakować.
To be continued….o tym, jak to jest z tym
(nie)bezpieczeństwem…
Eeeej - tak się nie robi! Pożądam ciągu dalszego!
OdpowiedzUsuńpowstaje, powstaje... :) a tu jesczze Chiny czekają na swoją kolej!
OdpowiedzUsuń