Komentarze

Będzie mi miło, jeśli zostawisz swój komentarz również tutaj, nie tylko na FB :-) Dziękuję!

środa, 11 stycznia 2012

O tym, co smuci...

Dwie scenki z naszego życia.

Paszczaki były w niedzielę w kinie, na Kocie w Butach. Ponieważ ja w tym czasie postanowiłam nabyć nowe trykoty na siłownię, byłam ciekawa po projekcji wrażeń dzieci. Małżonek udał się na stronę z młodszym, więc zapytałam starsze dziecko o wrażenia, ale widzę mina nie tęga. O czym był film? -  indaguję.
- O kotku… (twarz dziecka tężeje a oczy nabiegają niebezpiecznie cieczą), jak był mały to nie miała rodziców (łkanie), i trafił do domu dziecka…………. (szlocha z rzuceniem mi się w ramiona, głośne łkanie wstrząsając dzieckiem).
Ponieważ równocześnie żułam kawałek zabranego dziecku obwarzanka oderwałam dziecko od siebie, czując, że obwarzanek utknął gdzieś w mojej tchawicy skutecznie blokując możliwości poboru powietrza…
- I tam się z niego śmiali i dokuczali mu… - kontynuuje zalewając się łzami córka, a ja zlana potem, łzami i z oczami na wierzchu toczę walkę ze zbliżająca się śmiercią…. – i ciągnęli go za skórę!!!!!  - tu spazm osiągnął apogeum. Wyplułam obwarzanka, przestałam sinieć – myślicie, że moja córka zauważyło, ze matka w trakcie jej dramatycznego wystąpienia balansowała na krawędzi śmierci?


Wieczór z książką, Paszczaki mają czytane do snu, oczywiście nie przeze mnie, bo ja mam taki odruch, że zaraz zaczynam potwornie ziewać. Na tapecie książeczka dla dzieci o obrazach w londyńskich muzeach, opisy obrazów, anegdoty, historie…
Małżonek czytał wczoraj o malarzach flamandzkich, w tym o portrecie małego chłopca, zmarłego synka autora. Córka zdziwiła się, że malarz uwiecznił martwe dziecko, ale R. wytłumaczył, że jak malarz zaczął malować, to chłopiec jeszcze żył, zmarł pewnie potem.
Po kilku minutach małżonek zauważył absolutnie poważną, skostniałą i blada twarz młodszego Paszczaka, który był na krawędzi płaczu i z tej krawędzi stoczył się w przejmujący szloch: Ja nie chcę umierać, ja boję się śmierci!!


Ne idźcie do kina na Kota w Butach – to film o znęcaniu się nad zwierzętami, w krzywym i mocno przerysowanym zwierciadle ukazuje też pracę państwowych ośrodków opieki.
Nie prowadźcie dzieci do muzeów, nie czytajcie przed snem Andersena i broń Boże Braci Grimm (Braci Grimm to raczej w ogóle, bo to sadyści byli).

I taka konkluzja – czytam równocześnie – już sobie – książkę o Korei Północnej – ‘Światu nie mamy czego zazdrościć’ Barbary Demick.  Zdarzenia z powojennej Korei, zdarzenia z lat 90-tych, zdarzenia tak niewiarygodne, potworne i okrutne, że nie chce się w ich autentyczność wierzyć.
Moja córka wypłakuje oczy na disneyowskiej bajce, synek doznaje wstrząsu po kontemplacji flamandzkiego dzieła sztuki a w miastach Korei Północnej matki gotują swoim dzieciom wodę na posiekanej trawie i zgnieconej korze drzew, póki dzieci nie umrą z rozdętymi brzuszkami…

I co z tym zrobić?




Dzięki Marcin za przypomnienie!









3 komentarze:

  1. "Pierwsze primo: nie wchodzić do filharmonii, drugie primo: omijać biblioteki, trzecie primo: won z kina i teatru..."

    OdpowiedzUsuń