Komentarze

Będzie mi miło, jeśli zostawisz swój komentarz również tutaj, nie tylko na FB :-) Dziękuję!

piątek, 3 czerwca 2011

Na Chorwacji lub na Hucie, czyli wakacyjne przemyślenia

Wakacyjna sylwetka osiągnieta - no prawie - kostium kąpielowy wybrany, hurtowe ilości środków na biegunkę zakupione, no to grzejemy motór!
Jak co roku rozpoczyna się turystyczny exodus Polaków "na Chorwację", kto już był "na Chorwacji", wie, że "na Chorwacji" woda najcieplejsza”, ba  „na Chorwacji” jest najlepiej! polskie jedzenie, polskie ceny, polska obsługa w hotelach, język polski kaleczący kelnerzy (ale się starają, no to co ci  Włosi, czy zarozumiali Francuzi, którzy nawet po angielsku nie mówią!!) no i najważniejsze – wszędzie sami Polacy – na plaży, w knajpie na obiedzie, w supermarkecie i na deptaku.
„Na Chorwację” dojedziesz bardzo szybko, fakt - za autostrady trzeba płacić, ale pobłażliwe przymykamy oko, bo przecież w odróżnieniu od nas, jakieś autostrady tam mają i do tego jakie malownicze trasy! Najlepiej  co roku jeździć w to samo miejsce – po co jeździć gdzie indziej, skoro wszędzie jest tak samo, a tu jeszcze chorwacki kamarad da niezły upust dla stałych klientów.

Oczywiście idąc tym tropem, że wszędzie jednako i po cholerę tłuc się autem w gorąc, można spędzić całe 2 tygodnie wakacji „na Hucie”, zielono jest, basen „Krakowianka” jest, piwo tanie w barze Las Vegas…

I specjalnie dla tych, co i w tym roku nie odpuszczą chorwackiej rakiji:





 
Ps. Dzisiaj w kawiarni usłyszałam od pary siedzącej przy sąsiednim stoliku, że nie pojadą w tym roku "na Czarnogórę"... Będą w Szczyrku, ale "na Czarnogórze" niestety nie...

Poważnie się zastanawiam, kiedy zaczniemy jeździć "na Włochy" i "na Hiszpanię"... czy już jeździmy???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz